Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki

Stworzone przez Mrocznego

Chirurg cz.2[]

Clock.

To nazwisko pojawiło się w każdej stanowej gazecie. Nie ważne jak zacofaną ktoś był osobą, bał się Marcusa. Szpital opuścił zaraz po "wysprzątaniu". Po jego działalności został jedynie facet z wyjątkowo wielkim brzuchem i spalone truchło w szafce. Policja prędzej niż przypuszczał odkryła, że ów "węgielek" to nie on, a jedynie asystent. Brzuch operowanego tamtej nocy wypełniały poszatkowane szczątki pielęgniarki. Tak sprawy miały się tydzień temu. Dzień po brutalnej zabawie szalonego studenta.

- Nie rozumieją mojego geniuszu. 

Wysiadając na lotnisku w Warszawie, kończył czytać artykuł gazety zakupionej przed odlotem. Nie znajdą go, choćby mieli przekopać wszelkie możliwe miejsca. Fałszywe nazwisko i paszport to nie problem w tych czasach. Idąc do bramki uśmiechał się jak każdego dnia. Szósta rano nie przyćmiła jego chorego umysłu. Planował teraz urozmaicić sposób mordu. Chodząc po centrum zauważył wielu bezdomnych i żebrających. Obrał sobie jednego z nich za cel. Kupił tani używany samochód. Pojechał nim do kafejki i rozpoczął przeglądanie internetu.

Poszukiwanie odpowiedniego domu dziecka trwało dosyć długo. Znajomość polskiego, przekazana przez dziadka, nareszcie mu się przydała. Budynek stał kilka kilometrów poza miastem. Jego oliwkowa wyblakła farba odpychała wręcz samym wyglądem. Dwa okna nie posiadały szyb, domyślał się, że usunięto wybite szkło, a na nowe nie posiadano pieniędzy. Delikatny amerykański akcent był słyszalny w jego głosie, ale gruby plik pięniędzy był dla dyrektora placówki wystarczająco przekonujący. Tysiąc dolarów to piętnasta część tego, co zgromadził w stanach. Prośba o usunięcie akt szesnastolatki była tylko formalnością. Wyprowadził ją z piekła na ziemi i chociaż nie wiedziała, że trafiła w jeszcze głębsze odmęty tartaru. Zrobiła co kazał, nie odezwała się ani słowem. Przez całą drogę milczała jak grób, ale kiedy zatrzymali się w lesie, nabrała podejrzeń. 

- Uniesiesz siekierę, lub piłę?

- Piłę na pewno, siekierę nie koniecznie. Co chcesz zrobić?

- Dom.

Milczała. Nie do końca rozumiejąc postępowanie Marcusa i obawiając się go, wykonywała wszystkie polecenia. Po trzydziestu minutach byli już w głębi lasu, a wszelkie potrzebne rzeczy leżały naokoło. Kwadrat o wymiarach pięć na pięć metrów wyznaczała taśma oparta na czterech drutach zbrojeniowych. Wykopanie płytkiej dziury i wlanie do niej betonu nie stanowiło problemu.

kilka dni później

Clock powitał dziewczynę czekającą w prowizorycznym domku. Dzisiaj mieli jechać do sklepu żeby wybrała sobie coś do pokoju. Dostała w głowę niczego się nie spodziewając. Nieprzytomna skrępowana i zakneblowana została zamknięta w bagażniku. Miała tam leżeć jeszcze kilka dni. Bezdomny z którym zamieniła się na miejsca trafił do prowizorycznego domu. Marcus przywiązał go do krzesła, a samo krzesło przybił pistoletem na gwoździe w beton. ustawił przed nim telewizor trzydziestodwucalowy i przez kolejny miesiąc puszczał mu filmy pornograficzne. Pojony co dwa dni wodą mężczyzna wpół przytomny i ciągle podniecany tracił rozum. Po miesiącu został z niego już tylko instynkt przetwania. Po tygodniu dziewczyna została przeniesiona do wnętrza samochodu, ale wewnątrz lasu nic nie było słychać. 

Rozebrana i związana, ale już bez knebla, dziewczyna zostałą wrzucona do już nie tak ludzkiego żebraka. Drzwi się zamknęły, a urządzenia włączyły. Bezdomny był częściowo wolny. Kamera i lampa wewnątrz zostały zamontowane, a obraz wyświetlał się na przeniesionym do samochodu telewizorze. Marcus słuchał jęków gwałconej szesnastolatki, ale po chwili prawie popłakał się ze szczęścia. Pranie mózgu tak podatnej osobie spowodowało nie tylko niepowstrzmaną żądzę zaspokojenia potrzeb seksualnych, ale też potężny głód. Jak na swój młody wiek nastolatka miała dość duże piersi, więc one pierwsze stały się pożywieniem. Krew tryskała na podłogę, a apetyt rósł w miarę jedzenia. Omdlałą z bólu niewinną dziewczynkę zaczął dogryzać od dołu. Zlizywał krew, która wypłynęła po przebiciu błony dziewiczej i wgryzał się w uda. Nie słyszał już krzyków, a ofiara się nie wiła, więc postanowić to przerwać. 

Młotem sforsował drzwi, a wystraszony drapieżnik odsunął sie od ofiary. Wijącego się bezdomnego przywiązał do ściany z której wystawał przeznaczony do tego drut. Oblał podopieczną benzyną i rzucił zapałkę jak od niechcenia. Wiła się, a gardło tak zdarte, że już tylko syk się z niego wydobywał, nadal pracowało, kiedy agonalne ruchy się zakończył rozbił jej piękną za życia twarzyczkę w kilkaset elementów swoim młotem. Kawałek czaszki zarysował beton, a krew dotarła do stóp zdziczałego mężczyzny. Zlizywał ją z ziemi jakby od tego zależało jego życie. Clock był przekonany, ze nie żyje, ale dla pewności wepchnął rękę do jej macicy i złapał jajowód. Wyrwał wnętrzności i żucił żebrakowi aby tamten się pożywił ostatni raz w jego życiu.

Podszedł do samochodu i z bagażnika wyciągnął stół. Niezbyt wielkich rozmiarów stolik został zamocowany w taki sposób jak wcześniej krzesło. Bezdomy kończył już swój posiłek, ale po spożyciu tak wielkiej ilości mięsa i w dodatku surowego stracił prawie wsystkie siły. Marcus położył go na stole i przywiązał paskami każdą kończynę do jednej nogi stołu. W odróżnieniu od poprzedniej zabawy teraz zaniechał używania chirurgicznych narzędzi. Kleszcze, kombinerki, kilka śrubokrętów i nóż do tapet zastąpiły skalpel igły i urządznie do rozwierania żeber. Umocował lampę przy suficie z desek i ustawił narzędzia w pobliżu. Facet prawie zasnął na stole choć lampa nie pozwalała mu na to do końca. 

- Jak słodko. Chyba się zżygam. Piesek się uśpił. Zorgnizuję mu niecodzienną pobudkę.

Poczwycił w swoje ręce kleszcze znalezione na złomowisku. Rdza odchodziła od metalu płatami a trzon całej konstrukcji był mocno wyszczerbiony. Potarł ręce o rdzę i rozsmarował brunatny proszek o dłonie. delikatnie objął kleszczmi prawy duży palec śpiącego już dzikusa a następnie nabrał powietrze. 

Takiego krzyku jeszcze nigdy nie słyszał, pomimo odebrania mężczyźnie rozumu ten cierpiał. Powoli zwiększając nacisk patrzył jak palec się wydłuża a potem zwisa na resztkach skóry . Postąpił tak z drugim. Zwierzątko nie przyzwyczajało się do bólu więc wziął kombinerki i powoli za pomocą wyliczanki zapamiętanej z dziciństwa wybierał i skracał palce ofiary. 

- Tamten grubas nie wytrzymał tyle. Wiedziałem że z mężczyznami zawsze mam więcej zabawy. Suki tak szybko mdleją, ale ty jesteś wyjątkowo odporny.

Trzy palce były na ziemi a dwa kołysały się na przciętej skórce. Od pasa w dół gołe ciało, a na górze jeszcze koszula. Postanowiłto wykorzystać. Po dosłownie minucie wrócił z samochodu z dezodorantem i zapalniczką. Przysmażanie materiału do skóry podniciło go. Spalał po kolei całą koszulę, zatrzymując się miejscami w celu osiąnięcia efektu. Brodawki sutkowe przykryte stopionym sztucznym materiałem musiały boleć. Ofiara co chwile wiła się i krzyczała. Powoli męczące się gardło coraz ciszej i słabiej wydawało dźwięk. Pochwycił nóż do tapet i skórę pod sutkiem naciął do połowy. Kiedy zaczął go zrywać wydawało mu się że wszystkie mięśnie jego pupilka napięły się. popatrzył na jego twarz a z oczu popłynęły łzy. Nienawidził słabości. Nienawidził jej tak bardzo że śrubokręt wbił w bardziej nawilżone oko. Pomimo przypływu nagłych emocji, nie przbił się przez czaszkę i nie uszkodził mózgu. Zabawia miała się jeszcze ciągnąć. 

Nagle prawa ręka męcząnego wydostałą się jakimś cudm z paska i uderzyła młodego sadystę. Zaskoczony taką reakcją przewrócił się na ziemię, ale chwilę potem już z niej wstał. Podbiegł do biedaka i zręcznym cięciem pozbawił nadgarstek czucia. Chociaż cała ręka ruszała się to nadgarstek tylko bezwładnie opadał za nią. Złapał dłoń jeszcze raz w powietrzu i tym razem oprócz ścięgien przeciął mięśnie do kości. Bijąca z rany krew zdawała się osłabiać rękę, która coraz wolniej wiła się. Młot leżący przy ścianie już był w rękach Clock'a. Wielki ciężar nie stanowił problemu alby zgięte w łokciu ramię zbić gwoździami z dwóch stron. Teraz machając kikutem wyglądało jakby trzepotał skrzydłem niczym ały kurczak. Rozbawiony marcus nabrał większego entuzjazmu i piła którą przytaszczył wcześniej z auta już przecinała bark  żebraka. Pięć minut piłował kość, która zgrzytała i chociaż po dwóch leżący zemdlał to dopiero po skończeniu piłowania Chirurg podał mu ostatnią dawkę adrenaliny która mu została. Przebudzenie trwało krótko. Widząc ledwo tlącą się wolę życia w oczach ofiary postanowił to zakończyć.

- Nie wytrzymasz już długo czyż nie?

Trzy pozostałe śrubokręty wziął do lewej ręki i przekładając je po jednym do prawej wbijał do płuc pomiędzy żebra. Jeden, drugi, kilka zakrztuszeń i oplucie krwią rękawa sadysty i ostatni. Szacując, że dusił się będzie dwie minuty przystąpił do ostatniego zadania. drugi koniec młota wepchnął do odbytu umierającego. Uderzając drugim młotkiem wpychał go coraz głębiej i głębiej. Tryskający mocz i obrzydliwie zakrwawione białko lewego oka przekonało go o agonii.

Następnego dnia dokładnie zamurował drzwi a samochód sprzedał na złom

Advertisement