Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki

Grace szła do domu przez las. Zawsze tak chodziła, żeby być szybciej. Po za tym dziewczyna nie bała się opowieści o "zakazanym lesie". Zbywała wszystkie ostrzeżenia i przesądy. Jej rozpacz i tak sięgała zenitu bez drogi przez mroczne cienie. Jej najlepsza przyjaciółka zniknęła w tajemniczych okolicznościach. A to była jedyna osoba, która pozwalała Grace jakoś przetrwać w tej szkole.

Matka jak zwykle była zajęta swoim nowym facetem. Od czasu rozwodu z ojcem, Grace i Chloe przestały dla niej istnieć.

Wymalowana i wciśnięta w przykrótką i typowo młodzieżową sukienkę, obściskiwała się z Markiem.

- O hej Grace!

- Nie zaprzątaj sobie mną głowy, mamo.

- Och przestań i idź się zająć Chloe. Narzeka, że się nudzi.

- Nie dziwię jej się. Jej własna matka całuje się na kanapie z obcym facetem.

- Nie przesadzaj gówniaro! Nie jestem żaden obcy. Spotykam się z Ree już wystarczająco długo.

- Chyba tylko po to, żeby się z nią przespać.

- Grace!

Była już na piętrze, gdy nagle poczuła ukłucie chłodu. Mark stał za nią. Zakrył jej dłonią usta. Nie mogła krzyczeć. Szarpała się i wyrywała. Wyciągnął scyzoryk i szepnął.

- Jeśli będziesz nam przeszkadzać, z chęcią się tobą zajmę. I przesunął lodowatym ostrzem po jej struchlałym gardle.

Odszedł. Grace wbiegła do pokoju Chloe. Miała całą twarz zapłakaną.

- Grace?! Co się stało?

- Nic.

- Jestem 2 lata młodsza od ciebie a i tak widzę, co się z tobą dzieje.

- Zamknij drzwi.

- Dlaczego?

- Zamknij mówię!

Była już noc. Dziewczyna dalej przestraszona siedziała skulona na kanapie. Po twarzy ciekły jej łzy. Gdyby mogła powiedzieć tacie. Ale on ma teraz nową żonę i nowe dzieci. Kto by się nią przejął. Znowu poczuła lodowaty powiew. Okno było zamknięte. Włączyła komputer mając nadzieję, że jakoś to ją ukoi. Ukazała się tapeta jej i Emilii. Powinna już dawno ją zmienić, by nie przeżywać. Wbrew sobie ustawiła tapetę z krucyfiksem. Nie była zżyta z kościołem, a jednak coś pchnęło ją do tego czynu. Jak za dotknięciem różdżki wraz ze zmianą tapety, na pulpicie wyświetliła się wiadomość. Ciekawość sprawiła, że Grace otworzyła ją. Treść brzmiała następująco:

"Dołącz do bractwa ludzi wolnych. Idź po lepsze życie. Bóg jest tylko złudzeniem. Nie zwlekaj. Uciekaj w lepsze życie."

Wiadomość była dla niej nie dość że zdziwieniem to i przerażeniem. Po za tym czuła się zmęczona i wyłączyła komputer.

Leżąc pod ciepłą kołdrą niczego się nie spodziewała. Usłyszała krzyk i płacz swojej siostry. Gdy wbiegła do jej pokoju została świadkiem brutalnego okrucieństwa. Chloe była związana, zakneblowana i leżała bezwładnie na ziemi. Pastwił się nad nią Mark. Gwałcił ją i bił batem, grożąc jej nożem przy gardle. Perfidny psychopata szeptał ohydne słowa.

- Do ludzi wolnych świat należy. Wyznawców szatana niech bóg strzeże. Tyś mą ofiarą, składam cię Panu. Twa krew pieczęcią mego grzesznego planu.

Grace stała nie ruchomo. Nie wiedziała co zrobić. Na komodzie leżał inny zakrwawiony nóż. Jej siostra miała przecięte ramiona. Dziewczyna chwyciła ostrze i natarła na mordercę. Jednak nagle znalazła się w swoim pokoju. Nie mogła z niego wyjść, a krzyki Chloe były coraz żałośniejsze i rozpaczliwsze...

Oślepił ją biały kolor ścian. Stała nad nią zakonnica.

- Niech Pan wybaczy ci twoje grzechy....

- NIE ZROBIŁAM NIC ZŁEGO!

- Ojcze Nasz...

- Błagam! Ten potwór zabił mi siostrę!

- Precz szatanie!

- Nie jestem opętana!

Krzyknęła i chwyciła zakonnicę za gardło. Przyduszając ją, czuła prawdziwą cielesną rozkosz. Poczuła przeszywający ból i zasnęła. Obudziła się gdy za oknem był mrok.

- Gdzie jestem? Mamo...?

- Nie obawiaj się.

- Kto mówi?

Wiem co czujesz. Mi też nie chcieli wierzyć, gdy ten potwór bestialsko mordował moją rodzinę.

- O czym ty mówisz.

- O Marku. Brutalnie zamordował Chloe.

- Chloe nie żyje...

- Jest w tym bezgrzesznym świecie. Więc czemu ja tam nie trafiłam?!

- Nie wiem! Kim jesteś.?

- Emilia. Ofiara tego psychopaty.

- Emilia...Tak miała na imię moja przyjaciółka...

- Jestem tu Grace.

- Ty nie żyjesz...

- Żyję, ale tylko moja dusza.

- Pokaż mi się.

I z cienia wyszła Emilia. W swojej ulubionej turkusowej sukience, która była zbryzgana krwią i brudną ziemią.

- To naprawdę ty...

Szepnęła Grace, wstała i przytuliła zjawę.

- Chcesz pomścić rodzinę?' Matkę też?

- Utopił ją. W wannie napełnionej jej krwią. 'Chcę.

- Chodź za mną.

I Grace poszła z duchem na cmentarz.

- Bierz łopatę.

- Co?

- BIERZ ŁOPATĘ!

Grace posłusznie chwyciła łopatę w dłonie.

- Wykopuj.

- Co wykopywać...

- Ciało, idiotko!

- Ale Milly...

- Wykopuj je!

Dziewczyna skostniała z przerażenia i wbiła łopatę w grób.

- To ty!

- A niby kto?

Zaśmiała się i popchnęła Grace w dół.

- Emilia! Dlaczego mi to robisz?

- Jesteś taka głupia i naiwna!' To ja zabiłam Emilię.

- Czemu...

- Bo była córką potwora.' Była moją przyszywaną siostrą, której nienawidziłam. Owoc brutalnego gwałtu na mojej matce. Matka popełniła samobójstwo tuż po jej narodzinach! Brzydziła się sobą. A ja brzydziłam się Emilii. Mieszkałam z ojcem, ale gdy on został napadnięty i zamordowany przez Marka... Z prawdziwą rozkoszą zamordowałam Emilię. Chciałam patrzeć jak cierpi, jak umiera, tak jak moi rodzice...'A jak masz w ogóle na imię wariatko...?

- Też Emilia.

Zaśmiała się.

- I zabiję Marka.

- Ja też go nienawidzę. Więc czemu chcesz mnie zabić?

- A ty za co go nienawidzisz? Przecież twoja matka i siostra żyją.

- Ale Chloe została zgwałcona...Widziałam to.

- To demoniczne złudzenie, Gracie. A teraz giń kochanie.

Grace szamotała się w łóżku i krzyczała nie mogąc złapać powietrza. Przed oczami stanęła jej scena jak Emilia, jej przyjaciółka, kieruje krucyfiks taki jak na tapecie w komputerze przeciwko Emilii demonowi. Było słychać syk płomieni i uderzyła ją woń krwi z kwasu... Ostatnie co usłyszała to słowa przyjaciółki.

- Nie płacz. Kiedyś się spotkamy. Ale jeszcze nie teraz. Żegnaj.

Wyczerpana obudziła się nad ranem. Przy jej łóżku siedziała mama i Chloe.

- Mamo, Chloe, wy żyjecie...

- Cichutko skarbie. Teraz wszystko będzie dobrze.

- Gdzie Mark?

- Trafił do więzienia.

- Wyjdzie?

- Nie. Zabili go.

Powiedziała matka, ale nie z żalem, lecz ulgą.

- Teraz już na pewno będzie dobrze.

Szepnęła Grace i przytuliła się do matki.

Advertisement