Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki

W wieku 6 lat została oddana do sierocińca. Jej matka miała dość słuchania o przerażających rzeczach. Svea ciągle mówiła o tym, jak z kątów pokoju spoglądają na nią małe dzieci o zimnych oczach. Trwało to do 10 roku życia. Dzieci z sierocińca odwróciły się od niej, z czasem także opiekunowie.

W wieku 14 lat zaczęła znęcać się nad słabszymi, zaczęła wymuszać wiele rzeczy od opiekunów. Najczęściej siłą. Rok później sytuacja stała się jeszcze gorsza. Doprowadziła do śmierci jednego z opiekunów, w brzuch wbiła mu nożyczki, mężczyzna wykrwawił się. Kiedy pytano jej czemu to zrobiła, za każdym opowiadała "I tak miał wkrótce umrzeć...", z obojętnością w głosie. Miała rację, mężczyzna był ciężko chory, a swoje ostatnie chwile chciał spędzić ze swoją żoną.

Gdy miała 18 lat została zabrana do zakładu dla chorych psychicznie, dowiedziano się, że brutalnie zabiła wiele osób, podczas gdy ją przesłuchiwano sama się do tego przyznała. Powód? "Od śmierci nikt nie ucieknie.", powiedziała wtedy z uśmiechem, zapięta w kaftan. Nadal lubiła znęcać się nad innymi, jednak kaftan jej to uniemożliwiał.

Po krótkim czasie uciekła.


Nagłówki gazet pełne były wiadomości o brutalnych morderstwach, często dokonywanych za pomocą ostrych narzędzi. Sprawca używał między innymi, noży kuchennych czy nożyc krawieckich. Kobieta z niepokojem westchnęła.

"Co się z tym światem dzieje...", powiedziała do siebie i przeglądała kolejne strony gazety, popijając kawę. Czekała na swjego syna, który za chwilę miał przyjść ze szkoły. Chłopak wszedł do mieszkania, rzucił ciche przywitanie i ruszył do swojego pokoju.

Wieczór nadszedł szybko, do drzwi kobiety zapukał ktoś. Kobieta poderwała się z miejsca i poszła otworzyć. Na zewnątrz stała dziewczyna, która mogła mieć z 20 lat. Uśmiechała się miło.

"Kim jesteś?", zapytała kobieta.

"Powiedzmy, że starą znajomą", Svea wkroczyła do przedpokoju mimo protestów kobiety. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to męskie buty. Uśmiechnęła się pod nosem. "Słyszałam o pani chorobie, pani Lengeb. Przykro mi..." westchnęła. "Skąd o tym wiesz?" zapytała lekko wystraszona Lengeb.

"Od znajomego. Pani syn też nie jest w najlepszej formie, jednak ma większe szanse na przeżycie" kontynuowała. Na jej twarzy nadal gościł uśmiech "Zaopiekuję się nim." zapewniła. Kobieta wystraszyła się jeszcze bardziej. Nie wiedziała co na myśli ma ta osoba.

Po tej krótkiej rozmowie, Svea uśmiechnęła się jeszcze bardziej. "Nazywam się Svea. Mówi ci to coś?" Lengeb pamiętała doskonale to imię. Westchnęła z uśmiechem. "Przepraszam cię... Nie nadawałam się wtedy na matkę.", spojrzała na nią. "Bardzo się zmieniłaś..." Chciała podejść, lecz Svea cofnęła się marszcząc brwi. Zza pleców wyciągnęła nożyczki splamione zaschniętą krwią i skierowała ich ostrza w stronę Lengeb. "Ty. To twoja wina, wiesz to?" mruknęła dziewczyna. "Przez ciebie wszystko teraz tak wygląda...", podeszła do niej nadal kierując ostrza w jej stronę. "Ale nie jestem aż tak okrutna" Wyszczerzyła się unosząc nożyczki. Kobieta znów znów się cofnęła.

Svea szybkim krokiem zbliżyła się do niej, po czym pewnym i szybkim ruchem przejechała ostrzami wzdłuż gardła kobiety. Ruch był tak precyzyjny, że nie było słychać nawet krzyku ofiary, która upadła na ziemię wykrwawiając się. Twarz dziewczyny z jednej strony była cała we krwi. Wpatrywała się w martwe ciało bez wyrazu.


Wyżynając w ścianie napis nuciła wesołą melodię z uśmiechem na twarzy. "Wiesz, nie mam ci tego za złe mamo. Zrobiłam to ponieważ i tak miałaś wkrótce umrzeć. Nie chciałam żebyś cierpiała..." powiedziała kończąc wyżynać ostatnią literę. Odsunęła się od ściany nadal z uśmiechem. Napis brzmiał: "Śmierci nie uciekniesz"

Chwilę później opuściła mieszkanie zostawiając otwarte drzwi.

Advertisement