Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki

Kiedy Tim był mały, upierał się że zostanie policjantem. Nawet na 15 - naste urodziny dostał zestaw „ mały policjant ” i biegając po domu aresztował kogo popadnie: tatę za nielegalne oglądanie telewizora, mamę za bezprawne przygotowywanie kolacji, siostrę za współudział. Przez pewien czas rodzice naprawdę wierzyli, że chłopiec zostanie stróżem prawa. Niemałe było ich zdziwienie kiedy 25 letni Tim otrzymywał święcenie kapłańskie, i zaczął być ojcem Timothy'm. Służbę Bogu przyszło mu pełnić w małym miasteczku w stanie Nebraska w środkowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Tim był pogodnym młodym człowiekiem, parafianie go lubili, a dzieci uwielbiały grać z nim w koszykówkę. Zawsze służył cenną radą, często pomagał rozwiązywać domowe problemy, miasteczko kogoś takiego potrzebowało a i sam młody ksiądz czuł, że przydaje się niewielkiej społeczności miasteczka.

Kościół, który mu powierzono, a raczej kościółek, przypominał drewnianą budowlę niewiele większą od domków, które mijało się w drodze do miasta. Wyróżniał go jedynie solidny krzyż dumnie prężący się na dachu budynku. Timowi zupełnie to wystarczało, miejscowi byli prostymi ludźmi, poza tym fundament wiary Tim pokładał w czym innym, a niźli deskach i gwoździach.

Po wieczornej mszy, ostatniej tego dnia, Timothy przechadzał się między ławkami swego kościółka. Jego wzrok przykuł jegomość zażarcie modlący się w jednej z pierwszych ławek, twarz miał schowaną w dłoniach, opierał się o ławkę przed nim, klęczał. Ksiądz czasami miewał takich „gości”, którzy czekali, aż młody sługa Boży przysiądzie się i zamieni słówko lub dwa, posłuży radą w potrzebie. Powolnym krokiem skierował się do modlącego człowieka, jak gdyby nigdy nic usiadł obok i zawiesił wzrok na ołtarzu przed nim, spokojnie wyczekiwał. „Ksiądz jest tutaj nowy?” usłyszał cichy szept, wydobywający się z ust schowanych za dłońmi. Tim przytaknął, nie odrywając wzroku od rzeźby najświętszej Maryi postawionej na ołtarzu. „Tak się składa ojcze, że ja też” te słowa brzmiały już inaczej, posępniej, twarz Maryi jakby posmutniała. Tim wytężył wzrok, to niemożliwe, usta lekko rozchylone, oczy smutniejsze, przecież to posąg. Ksiądz był pewny, że to przemęczenie i umysł płata mu figle, odchylił głowę w stronę modlącego się mężczyzny, aby zapytać od jak dawna jest w mieście, ku jego zdziwieniu w ławce siedział sam.

Miejsca gdzie mężczyzna trzymał dłonie, i gdzie siedział, były wyraźnie ciemniejsze, jakby drewno w tym miejscu zostało delikatnie przypalone. Twarz posągu wróciła do swojego normalnego wyrazu, ksiądz niepewnie rozejrzał się po pustym wnętrzu kościoła, nie potrafił zrozumieć co się przed chwilą stało. Kościół był pozbawiony prądu, światło dawały świece porozstawiane tak, aby oświetlić jak największą część wnętrza, mimo zamkniętych drzwi, płomienie świec zaczęły tańczyć, niektóre tak gwałtownie, że taniec zakończył się unoszącym dymem. Wzrok księdza błądził między pustymi ławkami, ogarnął go dziwny niepokój miał wrażenie, że w świetle pozostałych świec dostrzega postać przemykającą między ławkami. Nie ruszył się z miejsca, zamknął oczy i pogrążył się w modlitwie, czując jedynie płomienie świec poruszające się od niewyczuwalnego podmuchu, przyprawiało to go o ciarki. Do jego uszu dobiegł ochrypły cichy głos „księżulku” natychmiast przerwał modlitwę, otworzył oczy, lecz nie zobaczył nikogo. Ogarniający go strach sprawiał że pot płynący mu po plecach stawał się lodowaty „mam dla ciebie zakład” Tim wznowił modlitwę. Modlił się w takim skupieniu, że słowa modlitwy zagłuszały wszystko wokoło. Niestety ochrypły głos miał większą siłę przebicia „ jak myślisz ? Kto pierwszy opuści miasteczko?” 

Następnego ranka, Timothy nie był pewny, czy wczorajsze wydarzenia to sen, czy faktycznie miały miejsce, nie pamiętał nawet jak doszedł do łóżka. Usłyszał bardzo energiczne otwarcie drewnianych drzwi kościelnych „Ojcze Timothy!” rozległ się kobiecy wrzask. Ksiądz widocznie spał w swojej czarnej koszuli z koloratką, wybiegł więc pospiesznie do głównej sali kościoła. Kobieta była roztrzęsiona, dobiegła do księdza łapiąc go za ręce „Magie, moja mała Magie” w oczach kobiety Tim dostrzegł wyraźny strach. Kobieta jąkała się, miotała rękami księdza na lewo i prawo „Coś złego się z nią dzieje, proszę nam pomóc” Timothy wsiadł z kobietą do samochodu, na końcu polnej drogi ukazał się im ubogi dom z gospodarstwem. Kobieta wybiegła z samochodu, Tim wyszedł i szybkim krokiem udał się do wejścia. Przekraczając próg, widział kobietę w objęciach swojego męża, który spojrzeniem przekazanym księdzu powiedział, że jest ich jedyną nadzieją. Timothy rozejrzał się po pokoju, zauważył półotwarte drzwi ze schodami prowadzącymi w dół, w głąb mroku, z którego wydobywało się warczenie jakby ogromnego psa. Posłał ostatnie spojrzenie mężczyźnie, po czym skinął głową i wszedł w mrok schodami w głąb piwnicy, w myślach powtarzając słowa „Panie, chroń mnie ode złego” .

Piwnica była niewielka, mężczyzna musiał mieć tutaj swój mały warsztat, ponieważ znajdował się tam stół stolarski, krzesło i porozrzucane gdzieniegdzie narzędzia i kawałki desek. Pomieszczenie oświetlała mrugającym światłem samotnie zwisająca żarówka. Timothy ogarnął pokój wzrokiem, nie było już słychać warczenia, żarówka niespokojnie mrugała, nie pozwalając mu dokładnie zobaczyć całego pomieszczenia. Drzwi, które minął ksiądz na górze schodów zamknęły się z hukiem, Tim aż odskoczył od schodów. W jego uszach rozbrzmiał cichutki, ale złowieszczy śmiech, jednak był tak stłumiony, że nie potrafił go zlokalizować „Nolite timere” usłyszał jakby szept obok prawego ucha, odskoczył, ale nikogo nie zauważył po swojej prawej stronie.

Wzrok szukał próżno źródła głosu „Dominus tecum est” usłyszał już donośniejszym głosem, lecz tym razem blisko lewego ucha, rzucił się w prawo na ścianę i oparł się o nią plecami. Nolite timere, Dominus tecum est, Tim rozpoznał łacinę, uczył się jej na studiach „nie bój się, Bóg jest z tobą” przetłumaczył w myślach, żarówka rozbłysła mocniejszym światłem w pół mroku przed sobą, w miejscu gdzie stał przed chwilą, stała ogromna postać, nogi miała koślawe, twarz wykrzywioną, oczy czarne przekrwione, postawę miała lekko skrzywioną. Postać stała częściowo w cieniu, żarówka jednak szybko przygasła, przy następnym rozświetleniu postać zniknęła, zamiast niej stała mniej więcej 16 letnia dziewczynka. Tim wpatrywał się w nią z przerażeniem, przycisnął plecy bardziej do ściany, dziewczynka patrzała mu głęboko w oczy, po czym zrobiła smutną minę „Du hast Angst vor mir” postąpiła mały krok do przodu. Oczy wciąż wlepiała głęboko w sparaliżowanego strachem młodego księdza „Gott ist nicht mit euch?” zapytała.

Timothy znał dobrze niemiecki „Ty się mnie boisz” te słowa sprawiały, że nie był w stanie patrzeć nigdzie indziej, niż w niebieskie oczy dziewczynki „Bóg nie jest z tobą?” dziewczynka postąpiła kolejny krok w stronę Tim'a. Duchowny oderwał plecy od ściany, nogi uginały się pod ciężarem ciała, miał wrażenie, że zaraz się przewróci „Bóg jest ze mną” powiedział drżącym głosem. Dziewczynka rozejrzała się na około z autentycznym zaciekawieniem „Ja?” zapytała „wo ist er?” ciągnęła „Ich sehe nicht”. Timothy postapił krok w stronę małej dziewczynki, musiał na chwilę zamknąć oczy, aby ze strachu nie stracić przytomności, serce waliło mu w piersi tak, jakby zaraz miało przebić się przez klatkę piersiową, tłumaczył sobie w głowie słowa dziewczynki „Tak? Gdzie jest? Nie widzę” dziewczynkę wyraźnie zaciekawiło posunięcie księdza.

Timothy otworzył oczy, stał zaraz przed wiele od niego mniejszą 16-latką, serce podeszło mu do gardła, nachylił się delikatnie „Wiesz” jego głos drżał jak galareta „Ja też go nie widzę” dziewczynka przekrzywiła głowę na bok, jak mały piesek, którego coś nagle zainteresuje „Ale wiem, że tu jest” po tych słowach Tim błyskawicznie położył rękę na głowie dziewczynki i kciukiem zrobił znak krzyża. Dziewczynka zrzuciła jego rękę z nienaturalną wręcz siłą, a jej wrzask wprawił w drżenie cały dom, żarówka migała jak oszalała. Timothy runął na plecy, z czoła dziewczynki unosił się delikatny dym, jej ryk przypominał wrzask potwora w ciemnej jaskini, a podczas migania żarówki Timowi wydawało się, że na przemian dostrzega koślawą posturę, bardzo chudej wysokiej osoby machającej powykrzywianymi kończynami i dziewczynkę miotającą się w złości. Trzęsienie domu ustało, żarówka pękła, młody ksiądz stracił przytomność.



Kiedy otworzył oczy, zobaczył białą salę szpitalną, obok niego siedziała kobieta z mężczyzną, a na ich kolanach 16-letnia Magie. Wszyscy posłali mu ciepłe spojrzenie, a dziewczynka zeskoczyła z kolan rodziców, podeszła do łóżka i przytuliła młodego księdza. Tim choć wciąż obolały w duchu czuł się dużo lepiej „Wiara czyni cuda” pomyślał. Dziewczynka uwalniając księdza z uścisku zatrzymała się na sekundę blisko jego ucha „Jesteś pewien? Księżulku?”.

Plik:Exorcist12.jpg

Magie

Advertisement