Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki
Bazgroł copy

Zwykły deszczowy dzień. W domu dziecka, (w którym mieszkam już pół roku) było bardzo spokojnie. Trafiłem do tego miejsca ponieważ moi rodzice zostali zamordowani, a na domiar złego byłem o to podejrzany, gdyż na miejscu zbrodni znaleziono narkotyki. Ale wracając do tematu... Około godziny 14 spokój w sierocińcu minął. Wszystkie dzieci zbiegły na dół. Widziałem na ich twarzach ogromne podekscytowanie. A cóż to? Listonosz? Tutaj!? Czego on tu szukał? Czyżby ten gruby skurwiel chciał kogoś adoptować? Nie. Listonosz uśmiechnął się do naszej pani Heleny i wniósł jakąś paczkę. Paczka była zaadresowana do mnie. Szczerze mówiąc nie zdziwiło mnie to. Ostatnio moje życie jest pełne niespodzianek. Oczywiście zgodnie z manierami podziękowałem temu pedofilowi i szybko wróciłem z paczką do swojego pokoju. Z zaciekawieniem otworzyłem przesyłkę...

W środku była jakaś płyta i list. Spojrzałem na list. Był od kogoś o imieniu Mauris. Nie wiem czemu, ale po przeczytaniu imienia nadawcy zdenerwowałem się. Później spojrzałem na płytę. Na wierzchu płyty było napisane ciemno-fioletowym pisakiem "Warm Hoofs". Szybko pobiegłem do sali komputerowej sierocińca. Włożyłem dysk i odpaliłem plik. Była to trójwymiarowa gra. Ekstra - pomyślałem. Kliknąłem New Game i moim oczom ukazało się menu kreatora kucykowych postaci. W mgnieniu oka stworzyłem bordowego ogiera jednorożca z czarno-czerwonymi włosami i błękitnymi oczami. Wcisnąłem Enter. Zaczęła się odtwarzać cut-scenka pokazująca moją postać jeżdżącą taksówką, która wpada w poślizg i zaczyna dachować. Moja postać traci przytomność i ekran zrobił się czarny. Po 5 sekundach obraz zaczyna się rozjaśniać. Ogier wstaję i podchodzi do bramy miasta "Warm Hoofs". Animacja się na tym skończyła i mogłem już zacząć sterować swoją postacią. Przeszedłem przez bramę i ruszyłem przed siebie. W mieście było bardzo ciemno, a mgła otaczała mnie ze wszystkich stron. Nagle w pośród mgieł ujrzałem niezdarnie kreatury. Potwory były przerażające. Były to nadgniłe ciała kucyków, a z tułowia, zamiast kończyn, wychodziły czarne gałęzie. Niestety moja postać nie miała broni, więc musiałem szybko uciekać. Te bestie były jakieś genialne! Nieważne gdzie bym się nie schował, one zawsze mnie znajdowały. Z fuksem udało mi się je zgubić w fabryce manekinów. Nareszcie mogłem trochę pozwiedzać świat tej gry. Za wczesna jednak była moja radość. Soundtrack w jednej chwili zmienił się na dynamiczny, mroczny utwór. Odwróciłem swoją postać. Za nią w świetle jedynie działającej lampy w fabryce stał plastikowy manekin. Musiał to być boss ponieważ wyglądał tak samo jak mój jednorożec.

Manekin zrobił krok w moją stronę po czym z jego oczu zaczęła wypływać fioletowa ciecz i następnie się rozpadł. Co!? To koniec? Słaby był ten boss. Po chwili rozpadnięcia usłyszałem potworny śmiech. Znałem go, nagle z szybu wentylacyjnego pokazał się ON. Chuda, trzy metrowa postać, która zabiła moich rodziców. Inter-fejs gry pokazał mi pasek życia mojego przeciwnika i jego imię "Wróciłem". Nietypowa była to nazwa, ale pasowała do niego. Na szczęście, moja postać wyrwała jakąś rurkę i stanęła w pozycji bojowej. Rzuciłem się na niego. Już prawie walnąłem go w mordę moją bronią, kiedy nagle pokazał się czarny ekran. Przeklęte lagi. Po 30 sekundach obraz wrócił, ale z widoku nie byłem zadowolony. Byłem przestraszony, wręcz prawie zemdlałem. Po powrocie obrazu, zaczęła się odtwarzacz animacja, w której "Wróciłem" zaplątał moją postać w druty kolczaste wychodzące z jego lewego oka. Gdy animacja skończyła się na ściśnięciu szyi przez druty ekran zrobił się czarny. Cholera, pewnie przegrałem.

Zamiast napisu game over pokazała mi się moja postać. Patrzyła mi prosto w oczy swoimi kruczo czarnymi oczami, z których ciekła krew. Po czym załamanym głosem krzyknęła: "Dlaczego mi to zrobiłeś". Po tych słowach komputer, sam z siebie, wyłączył się. Ze strachu zwymiotowałem, potem spojrzałem na zegarek na ręce. Kurde, grałem aż pięć godzin!? Była już dziewiętnasta. Zszedłem z krzesła i odwróciłem się. Nie włączyłem światła, więc w sali było ciemno. Z krzykiem wybiegłem z pokoju i pobiegłem na górę. Wróciłem do sypialni zamknąłem drzwi i położyłem się na łóżku. Dlaczego mnie to spotkało? Już wiem! Rozwalę tę płytę. Ale chwila... Zapomniałem ją wyciągnąć z komputera. No nic, muszę zrobić to jutro. Zgasiłem światło i poszedłem spać...

8 rano. Otworzyłem oczy i to co zobaczyłem nigdy nie zapomnę. Moja postać z gry zwisała nade mną, patrząc na mnie swymi zakrwawionymi oczami. Ogier przytrzymał mi ręce i usiadł na łóżku. Pochylił się bardziej w moją stronę i wrzasnął do mnie: "Nie wybaczę ci tego!"

Jeśli przeczytałeś tę historię to uważaj, bo on za pomocą obrazka ze swoją podobizną może wejść do twojego komputera, a z niego do twojego mieszkania, w którym będzie czekał aż zaśniesz...


Autor: ComingTrueFear

Advertisement