Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki

Pamiętacie taką grę Wizardry 8? Oldschoolowy RPG z turowym systemem walki wydany w 2001 roku przez firmę Sir-Tech. Swojego czasu powstało do niego kilka modów w różnym stopniu zmieniających rozgrywkę. Jednym z pierwszych był mod o nazwie „xxad23”, który został opublikowany na jakiejś małej stronce fana już w grudniu 2001 roku, czyli niecały miesiąc po wydaniu gry.

Kilka dni później witryna padła i nie można było już pobrać pliku. Sam niestety trafiłem na linka za późno, ale jeden z userów z pewnego forum ogólnoteoretycznego zdążył pobrać moda, a potem przesłać mi go na maila. Plik zajmował tylko 1 mb, co było dość podejrzane. Instalowało się go także w odmienny sposób niż inne modyfikacje. Nie wystarczyło zwykłe przekopiowanie plików do katalogu z grą. Trzeba było odpalić specjalny plik startowy, a potem czekać aż wszystko się zainstaluje. Po instalacji, same pliki moda ważyły jakieś 40 mb, Dość dziwne było, że plik był bardzo dobrze skompresowany. Postanowiliśmy z tym userem, że będziemy obaj grać, a doświadczeniami wymieniać się codziennie drogą mailową.

Ten z was kto grał w Wizardry zapewne zna świetną muzykę z tej produkcji, naprawdę kawał dobrej roboty. Mogłaby zostać wydana osobno jako album muzyczny, tak dobra była. Gdy odpaliłem zmodowaną grę, jak duże było moje zdziwienie, gdy zamiast epickiego kawałka usłyszałem posępne mruczenie. Nic tylko mruczenie. Nie takie kocie, ale takie jakby ludzkie, dziwne. Długo się nad tym zastanawiałem, przebywając w menu przez kilka minut. Mruczenie nie ustępowało, aż w końcu ucichło.

Odetchnąłem z ulga. Wtem z głośników zaczął wydobywać się krzyk tak przerażający i wynaturzony, że bez namysłu nacisnąłem „Nowa gra”. Krzyk ustał, a ja zacząłem tworzyć drużynę. Co mnie zdziwiło, że wszystkie postacie, łącznie ze startowymi, które utworzyłem wcześniej zostały usunięte. Pomyślałem, że taka po prostu natura moda i kliknąłem na „Nowa postać”. Wszystko było normalne, zero nowych profesji czy ras postaci, wszystkie współczynniki i atrybuty niezmienione.

Dopiero gdy dotarłem do ostatniej fazy tworzenia postaci – wybierania jej portretu i głosu, zauważyłem, że wszystkie portrety pozbawione są oczu, a z miejsc w których powinny one siedzieć leje się krew. Mimo iż portrety były obrazami statycznymi, wydawało mi się, że te puste oczy, a raczej ślady po oczach wodzą za mną wzrokiem. Wiem, jak dziwnie to brzmi, ale naprawdę ciężko mi jest to opisać, może gdybym był poetą… Nieważne. Wybrałem najmniej przerażający portret i zająłem się głosem postaci. Tutaj nie było dużego wyboru, bowiem liczba tych głosów została ograniczone do zaledwie 6. Odpaliłem próbkę pierwszego z nich, a z głośników wydobył się cichy, mamroczący głos mówiący coś w stylu: „Bój się własnego cienia”. Miałem dosyć, wyłączyłem grę i wszedłem na e-maila. Napisałem do tego usera z forum o tym wszystkim co mnie spotkało i czekałem na odpowiedź. Nadeszła po kilku godzinach:

,,Włączyłem i zacząłem grać, ale ta gra jest straszna! Już w samym menu, te straszne dźwięki, wiesz o czym mówię? Mod skasował mi wszystkie savy! Co za g*wno! Jestem już w Górnym Klasztorze. Wszystko wydaje się być ok, tylko niebo jakieś takie dziwne, cały czas takie samo. Napiszę więcej jutro."

Miałem więcej nie włączać gry, ale ten mail bardzo mnie zaciekawił, więc odpaliłem ją, stworzyłem drużynę i wystartowałem grę. Ekspert – Człowiek z Żelaza. Tylko taka była możliwość. Chciałem wybrać Normalny albo Łatwy poziom trudności i odznaczać CzŻ, ale to powodowało crashe. W trybie Człowiek z Żelaza, śmierć drużyny kończy grę kasując save'y, które robione są tylko przy wchodzeniu na inny obszar. Zacząłem grę. Od razu moją uwagę przykuło niebo. Na samym starcie rozbiłem obóz, odczekałem 8h w grze, popatrzyłem się na nie, a ono nadal pozostawało takie samo. Trudno je opisać, ale wydawało się bardzo dziwne i nie pasowało do gry. Tym co najbardziej mnie zaskoczyło był brak jakichkolwiek potworów.

Sprintem ukończyłem Dolny Klasztor nie napotykając żywego ducha. Przypomniałem sobie, że nie odwiedziłem pierwszego NPC w grze, więc wróciłem się. Ku mojemu zaskoczeniu, drzewak leżał martwy. Nic nie można było zrobić. Otworzyłem jego skrzynkę, ale nic tam nie znalazłem. Pobiegłem do Górnego Klasztoru. Tam napotkałem kilka szczurów i nic więcej. W komnacie gdzie spotyka się jednego z Kosmicznych Lordów znalazłem klucz, taki, który w oryginalnej grze znajduje się dopiero w Arnice. Przeszedłem z powrotem do Dolnego Klasztoru i wyłączyłem grę. Wyjechałem na kilka dni, więc nie grałem. Całkowicie już prawie zapomniałem o Wizardry. Gdy wróciłem, na swojej skrzynce mailowej znalazłem kilka mailów:

,,Nie otwieraj tej komnaty kluczem! To uwolni coś, coś strasznego. Nie wiem jak to opisać, ale to jest złe. Nie chcę już grać w tę grę, ale coś mnie do tego zmusza."

Kolejny mail został wysłany trzy godziny po pierwszym:

,,Wyłączyłem tę cholerną grę, a mam wrażenie, że nadal w nią gram. Człowiek z Żelaza, masz tylko jedną szansę, jak zaprzepaścisz to giniesz. Moja drużyna wyszła już z Klasztoru i kieruje się do Arniki. Nic ciekawego, kilku bandytów na drodze, sprałem ich."

Dwa dni po drugim mailu zostały wysłane dwa kolejne. W pierwszym z nich było napisane:

,,Doszedłem bardzo daleko. Za dużo, aby opisywać, musisz sam zagrać. Jestem w Szczerbie Rapaksów, ale ona wygląda jak piekło! Ten Pan Magmy został zastąpiony tym czymś co mnie prześladuje. Na razie to tylko przemknęło przed moimi oczyma, ale wiem, że to tam jest. Niedługo się z nim spotkam. To będzie moja ostatnia szansa."

Kolejny wysłany niespełna godzinę po ostatnim:

,,Przegrałem, nie miałem szans, nikt przecież nie wygra z własnym cieniem. To coś na dobre wyszło już z ekranu, teraz podąża już za mną. Wiem, że nie jestem bezpieczny. Słyszę jak się za mną skrada, jak szepcze mi do ucha: ,,Bój się własnego cienia, bój się mnie!". Chyba zadzwonię po kumpli i przenocuję u któregoś z nich, bo sam zaraz zwariuję."

Ostatni mail był bardzo krótki:

,,On już tu jest. Idzie po mnie! Pomocy!




Teraz kolej na ciebie! Odpal grę, wypuść mnie z klatki, wypuść swój cień!
"

Po odczytaniu tej wiadomości, szybko usunąłem grę, modyfikację i na wszelki wypadek sformatowałem dysk. Czytałem potem wpisy użytkowników, którzy także grali w moda. Większość z nich zrezygnowała już przy samym starcie. Jeden z nich wyjawił mi informacje, że po otwarciu plików moda w specjalnym programie, można się dowiedzieć, że pochodzą one z wersji alpha Wizardry 8 z 1998 roku. Inny napisał, że firma, która wydała grę, Sir-Tech, zbankrutowała.

User z którym korespondowałem nigdy się nie odezwał, ani na mailu, ani na forum. Nigdy już nic więcej nie napisał…do dziś:

,,Uciekasz przede mną? To bezcelowe! Nie uciekniesz przed własnym cieniem!"

Zaraz potem zauważyłem, że na pulpicie pojawiła się ikonka Wizardry 8, mimo iż nie instalowałem tej gry! Coś mnie ciągnie, aby ją włączyć, aby odkryć czym jest to „coś”. Piszę tego posta na wszelki wypadek jakby coś mi się stało. Nie mogę pokonać tego uczucia, muszę włączyć tę grę, muszę, MUSZĘ!

Advertisement